W swoim wędkowaniu używałem różnych przynęt z dostępnych na rynku firm. Jednak w zeszłym roku stwierdziłem że zbyt duże ilości różnych kulek w mojej torbie czasami powodują zawrót głowy i niepotrzebne zamieszanie. Postanowiłem wybrać jedna firmę i łowić na jej kulki. Mój wybór padł na firmę Wojtka Warmuza i przynęty Warmuz Baits.

Z początkiem roku karpiowego szukałem nowych zapachów kulek proteinowych. Jako, że nie mam swoich pewniaków i lubię kombinować nad wodą, szukałem czegoś co totalnie zwali mnie z nóg, da powiew świeżości w mojej kuchni karpiowej.

W naszej pasji, jaką jest karpiarstwo, każdy czasami wyznacza sobie jakiś cel - by łowić tylko największe bądź złowić jak najwięcej. Znam kilku karpiarzy, którzy wszystko robią, by złowić pełnouskie i powiem Wam, znają się na tym, bo ich wyniki wprawiają w osłupienie a gdy złowią golca kręcą nosem, że nie tego oczekiwali.

Kilka lat temu miałem możliwość z racji kręcenia jednego z odcinków programu „Taaaka Ryba” porozmawiać z Panem Edmundem Gutkiewiczem i poobserwować , jak łowił karpie na odległościówkę i tyczkę. Komicznie to wyglądało, bo ja ciężki sprzęt, zestawy wywiezione na odległość 200 m, na włosie kule 2x20 mm, a pan Edmund jeden pelecik na gumce, na stosunkowo delikatnym sprzęcie.

Jesteśmy na łowisku „Sazan” w czwartek 30 kwietnia br. Szybkie rozeznanie łowiska i już wiemy, gdzie poślemy nasze zestawy. Od czasu do czasu widzimy spławy karpi i ten widok napawa nas optymizmem. Do wieczora nęcimy, potem wywózka i czekamy na brania. Noc w miarę spokojna na macie zameldował się pierwszy karp

Nadszedł w końcu ten moment by ruszyć na pierwszą zasiadkę. Każdego roku mam to samo, co podać do wody by karpie współpracowały. Śledząc rynek czasami sam rozkładam ręce, bo mam mętlik w głowie od tych nowości. Znalazłem wśród nich przynętę, która była testowana przez testerów.

Ciężarek, to taki element zestawu, który odpowiada za prawidłowe zacięcie ryby. Odpowiedni dobór wagi, kształtu oraz wielkości musi być dostosowany do warunków panujących na wodą. Mogłoby się wydawać, że jeden rodzaj ciężarka załatwia wszystko. Nic bardziej mylnego!

Po bardzo, ale to bardzo długiej zimie, którą spędziłem pewnie podobnie jak wszyscy z objawami karpioholizmu, najpierw na necie - filmiki wędkarskie, potem uzupełniając sprzęt i rolując kule.. Wreszcie nadszedł pierwszy jakże oczekiwany, ciepły, kwietniowy weekend.

W sezonie 2014 dochodziły do mnie słuchy, że tu i tam na zagranicznych wodach zaskakujące efekty daje kulka o nazwie SQUID&ORANGE, ale nic o niej nie było w naszej prasie.

Firma Fin od kilku lat zdobywa coraz większą popularność na rynku europejskim. Bogata oferta wysokiej klasy żyłek i plecionek adresowana jest do specjalistów wędkarstwa karpiowego.Od końca 2014 roku jest również obecna na naszym rynku, zdobywając uznanie poparte lepszymi wynikami łowionych okazów.