Jedną ze swoich jesiennych zasiadek zaplanowałem na początek listopada. Zgodnie z planem w piątek byłem już nad wodą i zostałem do niedzieli. Na miejsce połowu wybrałem mój ulubiony zbiornik PZW "Sazan" w miejscowości Odra. Osoby wędkujące tam doskonale wiedzą, że znajduje się tam wiele wspaniałych okazów karpi i amurów, a także innych gatunków. W tym roku związałem się z firmą MEUS więc do połowu wybrałem właśnie ich produkty. Po przybyciu nad wodę okazało się, że mimo to, iż to m-c listopad większość stanowisk na łowisku była już zajęta. Podczas rozmów z wędkarzami dowiedziałem się, że ryba żeruje dość słabo i chimerycznie. Postanowiłem postawić na przynęty i zanęty o aromacie truskawki.

Już od 3 lat planuję swój urlop tak, żeby tydzień czasu poświęcić na zasiadkę na Dębowej. Tak było i w tym roku, sierpniowy urlop zaplanowałem jak na mnie dość szybko, bo już w marcu. Wiedziałem, że dwóch moich znajomych chciało pojechać ze mną na Dębową, bo jeszcze tam nigdy nie łowili, więc wykonałem szybkie dwa telefony i termin ustalony - chłopaki jadą ze mną.

Końcem sierpnia zaplanowałem sobie pięciodniową zasiadkę na „zapomnianej” wodzie. Czytelnicy, którzy przeglądają nasze artykuły, wiedzą, że chodzi o wody, które z różnych przyczyn nie podlegają PZW i często już są przetrzebione przez nie do końca uczciwych wędkarzy, nazwijmy ich po imieniu „kłusowi”. Szczęście w nieszczęściu, nie wszystkie ryby „pozwolą” się złapać i część z nich zawsze gdzieś się uchowa.

Jako, że zawsze lubiłem mieć wybór w różnych smakach kulek, moja torba była bogata w bardzo dużo różnych kulek różnych firm. Po jakimś czasie stwierdziłem, że nie jest to dobre, ponieważ zawsze miałem mętlik w głowie, na co postawić, a także czy „robotę” zrobiła kulka którą nęciłem, czy przynęta, która wylądowała na włosie. Od tego sezonu postanowiłem to zmienić i postawić na jedną firmę.

Jako młody mniej doświadczony karpiarz staram się uczyć, a także wyciągać wnioski po rozmowach z starszymi bardziej doświadczonymi karpiarzami, a także z czasu, który spędzam nad wodą. Przez cały okres, który łowię karpie, bardzo sceptycznie byłem nastawiony do PVA. Wydawało mi się, że nie jest to aż tak potrzebne, żeby zaprezentować dobrze zestaw, a także wydawało mi się, że może to odstrasza karpie.

Wybraliśmy się na zbiornik położony w strefie przygranicznej zachodniej Polski. Nasz wybór padł na ogólnie dostępną wodę PZW, taką, jaką lubimy penetrować najbardziej. Pierwsza nocka minęła bez piiika. Rankiem byliśmy wyspani i wypoczęci, ale jednak lekko zawiedzeni.

W dniach 27-30 września na łowisku Gajdowe odbył się II śląski puchar SBS Tactical Baits. Udział wzięło 17 drużyn z całej Polski. Organizatorem był pan Mariusz Stopyra ze sklepu Sumik z Zabrza. Nasz zespół KarpKlub.pl reprezentowali Herman Adam i Gmyrek Dariusz, bo nie mogło nas zabraknąć na takiej imprezie.

Większość osób, która mnie zna dobrze wie, że lubię robić szybkie wypady na nocne zasiadki na moją pobliską żwirownię. I tak było tym razem. Telefon do Błażeja, bez którego było by to ciężkie do zrealizowania, bo cały tydzień spanie w aucie byłoby za bardzo męczące, więc potrzebowałem partnera na tą zasiadkę, żebym mógł zostawić Mu cały sprzęt, gdy pojadę do pracy. Błażej zawsze jest otwarty na takie propozycje. W połowie czerwca siadamy na Sazanie i zaczynamy zasiadkę…

W ostatni weekend wakacji udało mi się wyskoczyć na dobową zasiadkę na moje ulubione łowisko. Mowa oczywiście o łowisku Sazan. Na miejsce przyjeżdżam w piątek około godz. 13. Postanowiłem, że usiądę na stanowisku nr 7.

Na początku sierpnia udało mi się wygospodarować dwa wolne dni w pracy. W związku z tym decyzja mogła być tylko jedna dwie doby nad wodą. Pierwszego sierpnia po pracy pakuję się i około 16.00 melduję się na moim ulubionym łowisku Sazan w miejscowości Odra w gminie Gorzyce. Niesamowity upał, temperatura powietrza dochodzi do 34 stopni Celsjusza, wody 30 stopni. Staję przed dylematem wyboru miejsca. Na łowisku nie ma nikogo, wybieram miejsce w środkowej części zbiornika gdyż można tam znaleźć choć trochę cienia