Zasiadka pełna niespodzianek

Data: 2014-08-18 06:00 , autor: Dajana Polaczek , komentarzy: 1

Dfoto3
W pierwszy weekend sierpnia wybrałam się z chłopakami z Karp Klubu na swoją pierwszą, prawdziwą zasiadkę na łowisko, które znajduje się w Ligocie, zwane Uroczyskiem Karpiowym, o którym była już mowa w jednym z artykułów.

Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się ono naprawdę uroczym miejscem. Słoneczko pięknie świeciło, wokół cudne widoki, na środku piękny zbiornik, w którym jedne karpie skakały jak delfiny, a inne zaś wygrzewały się ukazując swoje grzbiety, co bardzo zdziwiło mnie, ponieważ nigdy nie widziałam czegoś takiego, a na pewno nie w takiej ilości. Po dotarciu na stanowisko szybciutko zaczęliśmy rozkładać sprzęt, aby wywieźć jak najszybciej pierwsze zestawy. Gdyzestawy leżały już sobie na dnie i kusiły karpie, my spokojnie mogliśmy rozbijać nasze namioty. Gdy już wszystko było gotowe mogliśmy spokojnie odpocząć i podziwiać otaczającą nas przyrodę, no i oczywiście czekać na branie. Siedzieliśmy sobie irozmawialiśmy o życiu, w międzyczasie miałam dwa nieudane brania. 

Późnym wieczorem dojechał do nas Romek, więc Sebastian poszedł pomóc mu się rozłożyć, a my poszliśmy spać, jednak nie potrafiłam zasnąć, ponieważ byłam tak podekscytowana, a sygnalizatory, co jakiś czas wydawały z siebie krótki pi pi…, które zrywały mnie na równe nogi. Tuż obok słychać było rozmowę chłopaków, którzy wrócili, jednak chwilę później głosy Sebastiana i Romka ucichły, dźwięk sygnalizatorów także i udało mi się zasnąć. Nie minęło jednak kilka minut, gdy nagle usłyszałam na moim sygnalizatorze jakże upragnione piiiiiiiiiiiiii i wyleciałam znamiotu prosto do wędki i zacinam zestresowana, że wszyscy śpią, nikt nic nie słyszał i nagle Sebastian, nie wiadomo skąd stał już obok mnie i udzielał cennych wskazówek co mam robić, a rybka – muszę przyznać - walczyła do samego końca. Chwilę później rybka była już na macie. Gdy zobaczyłam tego pięknego, pełnołuskiego karpia, którego udało mi się wyciągnąć cały stres minął i jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy usłyszałam po raz pierwszy, że karpie mówią. SZOK!!! 

Po sfotografowaniu rybka oczywiście trafiła z powrotem do wody, a zaraz po niej kolejny zestaw. Pewnie, gdyby nie pomoc Sebastiana, nie udałoby mi się szczęśliwie wyholować rybki, a tak dzięki niemu wyciągnęłam swoją życiówkę, za co jestem Mu ogromnie wdzięczna. Pierwsza ryba na tej zasiadce okazała się największą, jaką do tej pory udało mi się złowić. Emocje opadły, więc poszłam się położyć spać. Nie pospałam jednak zbyt długo. Godzina piąta, znowu rozległ się dźwięk moich sygnalizatorów, wybiegłam szybko, a zaraz za mną Krzysiek. Udało mi się wyciągnąć kolejnego karpia i obudzić wreszcie Marcina, który mi pomógł ogarnąć to wszystko.

Karp wrócił do wody, wywieźliśmy nowe zestawy i poszliśmy dalej spać, jednak po niespełna 2 godzinach znowu odjazd, hol, mata, budzenie Marcina i kolejna wywózka no i już nie było sensu iść spać. Zrobiliśmy kawę nie minęło dużo czasu i nagle Marcin ma odjazd. Cały dzień zleciał na holowaniu, wywożeniu i bieganiu z naszego stanowiska na stanowisko Sebastiana i Romka z przerwami na odpoczynek w miłym towarzystwie. W międzyczasie chłopaki udzielali mi ważnych wskazówek, przydatnych rad i zapoznawali z różnymi metodami. Marcin uczył mnie jak prawidłowo rzucać, co poskutkowało lekką poprawą techniki moich rzutów. Odwiedzali nas także znajomi karpiarze z sąsiednich stanowisk, którzy niestety nie mieli tylu brań, co my. Pewnie dlatego, że nie mieli ze sobą krasnala i słonika Wieczorkiem kolejna wywózka ipora na chwilę wytchnienia przy drineczku i podsumowaniu dnia. Karpi udało nam się wyciągnąć bardzo dużo. Jedne były duże, inne mniejsze, jedne był pełnołuskie, inne zaś wcale łusek nie miały, no i jeden garbaty rodzynek się trafił. Parę ryb niestety nie udało nam się wyciągnąć. Około północy poszliśmy spać, lecz nawet nie zdążyliśmy zmrużyć oka i kolejne branie było, a raczej 3, praktycznie pod rząd. Jedno moje niestety zerwane przy samym brzegu, nie udało się nic zrobić, ponieważ żyłka zahaczyła się o drzewo, ale za chwilę rozległ się dźwięk sygnalizatorów Marcina, zacięcie i ciągnie, przy brzegu ryba zaczęła wariować, popłynęła w lewo w prawo i po wyciągnięciu ryby niespodzianka. Okazało się, że jego karp się wypiął, i zahaczył o mój nieszczęśliwie zerwany zestaw. No i dylemat :) komu teraz zaliczyć na konto tego karpia? Zestaw mój przynęta moja hehe :) . Powypuszczeniu wywieźliśmy kolejne zestawy i po chwili kolejne branie, tym razem karp wpłynął w zarośla i nie chciał wypłynąć, więc Marcin pobiegł po ponton i popłynął ją uwolnić i mieliśmy okazję podziwiać ją na macie. Akcja zakończyła się pomyślnie. Słońce już wschodziło, więc nie było sensu kłaść się spać. Usiedliśmy sobie i podziwialiśmy wschód słońca, chyba nie ma nic piękniejszego niż wschód słońca nad tak pięknym łowiskiem. Wielkimi krokami dobiegała chwila, której chyba nikt nie lubi - nadszedł czas na pakowanie się. Podczas pakowania udało nam się jeszcze wyciągnąć na pożegnanie dwa piękne karpie.

Pobyt nad tym łowiskiem oceniam, jako bardzo udany, wiele nauczyłam się, za co jestem bardzo wdzięczna chłopakom z Karp Klubu. 

Komentarze (1)

2014-09-15 19:13 Dawid napisał:

E9a292b3b3aae4dcc0dcb6f1a8320326?s=120&d=retro&r=pg
Bardzo polecam te łowisko karpiowe jest one naprawdę cudne

2022-08-28 18:06 Pan Kontekstowy napisał:

A0b197f9d69bb1e4a051872f50877d44?s=120&d=wavatar&r=pg

Napisz komentarz

    Galerie

    Filmy

    Reklama

    Reklama

    Facebook

    Reklama