Urlop na Wygoninie
Data: 2019-11-03 06:00 , komentarzy: 0
już na stanowiskach decydujemy że rozbijemy obóz na 4 aby spędzać czas wspólnie. Zaraz po wypakowaniu sprzętu z łodzi postanawiamy wykąpać się w wodach Wygonina. Rozbijamy obozowisko i podejmujemy decyzję że wylosujemy strony na których będziemy wędkować. Ja losuję prawą stronę co oznaczało że mam do obłowienia wodę jakbym siedział na stanowisku nr. 3. Mariusz losuje środek a Bodzio lewą stronę.
Pomimo zmęczenia sondujemy miejsca i stawiamy zestawy. Każdy z nas wytypował różne miejsca i postawił na różne przynęty. Ja używałem produktów firmy AKBaits , Mariusz i Bogdan postawili na Krakowskie Przysmaki. Zestawy kładziemy na głębokościach od 3 metrów do 10 metrów. Przez pierwsze pięć dni jesteśmy bez kontaktu z rybą. Rozmawiamy z osobami które wędkują na tej wodzie często i dowiadujemy się że ryba żeruje słabo. Po pięciu dniach oczekiwań nad ranem na jednym z moich zestawów położonym wzdłuż brzegu następuje potężny odjazd. Po ciężkim holu udaje mi się złowić pierwszego czarnego karpia z Wygonina.
Po tej rybie postanowiłem drugi z zestawów również położyć wzdłuż brzegu. Okazało się to dobrym rozwiązaniem. Z zestawów znajdujących się wzdłuż brzegu zaczynam mieć brania. Trzeci z zestawów leżał na otwartej wodzie na głębokości 9 metrów i nie miałem tam kontaktu z rybą. Oprócz karpi mieliśmy także brania leszczy. Ponieważ wędka położona na głębokości 9 metrów nie pracowała postanowiłem szukać nią nowych miejsc. Przewiozłem ten zestaw na głębokość 12 metrów w miejsce w ogóle nie nęcone. Ogromne było moje zdziwienie gdy po około godzinie nastąpiło branie i na macie wylądował ładny karpik. Szybka sesja zdjęciowa , ryba wraca do wody a zestaw ląduje ponownie w tym miejscu. Po około 40 minutach znowu jest branie i na macie ląduje ładny pełnołuski , silny karp.
Po tych dwóch rybach na tym zestawie nie było już brania. Wygonin uczy pokory i ja też tego doświadczyłem. Potężny odjazd na zestawie spod brzegu i ryba od razu parkuje w zaczepie. Wskakuję do pontonu , dopływam do ryby. Udaje się ją wyprowadzić z zaczepu na otwartą wodę. Wędką wygięta do granic , hamulec gra najpiękniejszą dla ucha melodię , ryba kręci pontonem raz w lewo raz w prawo. Do tego wiatr i fala nie ułatwia zadania. W pewnej chwili sądzę że ryba będzie już moja , że uda się ją podnieść z dna. Nagle następują dwa potężne szarpnięcia ryby , hamulec oddaje żyłkę i następuję to czego nie lubi nikt , luz i koniec kontaktu z rybą. Cóż myślę spięła się nie pierwszy i nie ostatni raz. Ale jakie było moje zdziwienie gdy po wyjęciu zestawu z wody okazuje się że haczyk , który jeszcze nigdy mnie nie zawiódł jest rozgięty. Nigdy nie sądziłem że mi się to przytrafi.
Oprócz sytuacji z rozgiętym hakiem na tej zasiadce zaliczyłem jeszcze jedną spinkę , ostatniej nocy , karp wypiął się przy samym podbieraku. Wyglądał na dużą rybę . Ale wiadomo że te największe zawsze są niewyjęte / hehe /. Mariusz konsekwentnie nęcił te same miejscówki , kładł tam zestawy i to dało efekt. Złowił dwa karpie w tym perełkę Naszej zasiadki. Pięknego karpia o wadze ponad 21 kg , którego miałem zaszczyt podebrać po holu z pontonu. Szacun brachu , piękna ryba.
Dwanaście dni minęło bardzo szybko i nadszedł czas na powrót. Z mojego punktu widzenia był to świetnie spędzony czas w doborowym towarzystwie. Wielkie dzięki dla Mariusza i Bogdana oraz ich rodzin za fajne chwile , które zostaną w pamięci na zawsze. Myślę że jeszcze tam wrócimy. Na zakończenie powiem że Wygonin to piękna woda , nie wybacza błędów i uczy pokory. Sądzę że jak na pierwszy raz nad tą wodą daliśmy radę.
2022-08-28 18:04 Pan Kontekstowy napisał: