Dębowa - rekordowy karp
Data: 2016-01-02 09:00 , komentarzy: 0
Bardzo się nam podobał ten wyjazd i jeszcze tam nad jeziorem Nyskim postanowiliśmy, że na koniec sezonu również tam przyjedziemy by złowić grubsze sztuki . Resztę sezonu spędziliśmy na mniejszych wodach w naszej okolicy. W ciągu roku straszne upały i brak deszczu spowodowały, że jezioro Nyskie obniżyło znacząco swój poziom i łowienie stało się praktycznie niemożliwe na naszym wiosennym miejscu. Musieliśmy zmienić łowisko decydujemy się na Dębową.
Termin jaki wybraliśmy z Lubošem to wyjazd 17.11.2015 koło południa. Tydzień przed zaplanowanym wyjazdem dzwonię do mojego polskiego przyjaciela Darka jaka sytuacja z braniami jest na łowisku. Darek oznajmił mi, że akurat siedzi na łowisku ze znajomymi karpiarzami i na 8 wędek ani brania od kilku dni. Nie mogłem się już doczekać wyjazdu i 12.11 dzwonię do Darka, że jutro przyjadę i obiecuję, że złowię karpia 24,5 kg - Darek tylko się zaśmiał. Z Krnova wyruszam koło południa, gdy przyjechałem i zaparkowałem swój karpiowóz, przyszedł Darek z kolegami się przywitać. Przy takiej okazji znalazło się piwko i coś na ząb i jakoś wieczór nadszedł. Zostałem zaproszony na golonko z grila, gadaliśmy do późnej nocy przy piwku, a potem poszliśmy spać. Wstaje rano, a tu pada deszcz. Znajomi mówią mi, że zjeżdżają bo i tak karpie nie biorą, pakują namioty i opuszczają Dębową.
Zostałem sam, deszcz padał bardzo intensywnie przez cały weekend. Siedziałem w swoim caravanie patrząc na telewizję popijając piwko. W poniedziałek pada już mniej i to z przerwami, mówię do siebie muszę wypłynąć poszukać jakieś miejscówki gdzie położę zestawy. Cztery godz. jeżdżę po wodzie, oznaczam 9 potencjalnych miejsc bojkami H. Wracam po tych 4 godz. do brzegu zziębnięty cały, mokry i głodny. Gdy jestem w caravanie suszę przemoczone ciuchy i biorę się za przygotowanie posiłku i myślę, które dwie H bojki zostawić bo nie mogę mieć ich 9 przecież.
Wypływam znowu wybieram dwa miejsca jest już wieczór, na dziś już koniec. We wtorek jechałem zanęcić wybrane wcześniej miejscówki ,wracam przygotowuję kije i czekam na Luboša. Przed 14.00 przyjeżdża Luboš, widząc moje dopiero co przygotowane kije do wywózki pyta się co ja tu robiłem przez te 4 dni ? Odpowiedziałem mu, że odpoczywałem, piłem piwko i zastanawiałem się co założę na włos. Luboš pokręcił tylko głową śmiejąc się. O godz. 14:15 zestawy miałem już wywiezione. Po niecałych 2 godz. delikatne branie, biorę wędkę i czuję, że coś większego mam na haku. Wsiadamy do pontonu i płyniemy, 30 min. walki i ukazuje nam się piękny karp. Za trzecim razem udaje się go dopiero podebrać przybijamy piątkę jak jest już w podbieraku. Wracając zgadujemy jaką wagę ma karp. Ważymy i sam nie mogę uwierzyć !!!! Ważymy drugą wagą i ostateczna waga wyniosła 27,34 kg. Dzwonię do Darka, że złapałem tego karpia ,którego obiecałem złapać nim przyjechałem. Darek nie uwierzył, przyjechał i powiedział "Jardo- co ty złowiłeś?!"
2022-08-28 18:09 Pan Kontekstowy napisał: