3 XL = sukces

Data: 2015-12-19 15:00 , autor: Jarosław Twardzik , komentarzy: 0

Dscn0770
Dnia 25.09.2015 przyjechałem nad moją ukochaną wodę SAZAN, na trzydniową zasiadkę. Pogoda nie napawała optymizmem, było pochmurno i chłodno. Zaraz zabrałem się za rozbicie mojego obozowiska, a następnie wytypowanie miejscówek gdzie powędrują zestawy.

W trakcie wywózki zaczął padać delikatny deszcz, który w krótkim czasie przerodził się w ulewę i resztę dnia oraz noc byłem zmuszony spędzić w namiocie, oczywiście bez brań. Nadszedł sobotni poranek i pogoda zrobiła się bardziej łaskawa. Postanowiłem zmienić przynęty. Około 10 jest "pi pi" i na macie ląduje pierwszy dziewięciokilowy karp. Do godziny 23 było ich kilka, ale wszystkie podobnej wagi. Noc była spokojna, karpie nie przeszkadzały w śnie.

Przyszedł niedzielny poranek, szybkie śniadanie połączone z kawką oraz przemyśleniami związanymi z dalszą strategią. Zestawy powędrowały w głębszą partię wody i jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę. Nie miałem pojęcia wcześniej, że będzie to moje ELDORADO. Po około 20 minutach od wywózki jest długo oczekiwane branie i po zacięciu wiem, że jest karp większy od poprzedników. Po krótkim holu rybka jest na macie, waga wskazuje 14,600 kg. Myślę "ładny początek dnia". Ponowna wywózka i czekanie na dalsze odjazdy. Około 9,45 jest" pi pi"- zacięcie, wędka wygina się niczym łuk i w tym momencie wiedziałem, że jest to moja życiówka, emocje były tym większe, że grążeli tam nie brakuje i zaliczałem je jeden po drugim. W końcu jest w podbieraku. Następnie ważenie - waga wskazuje 19 kg. Byłem zadowolony, ale nie wiedziałem w tym momencie co jeszcze mnie spotka. Ponowna wywózka i czekanie na kolejne branie. Po około godzinie jest "pi pi"- zacięcie i historia się powtarza. Pierwsza myśl "czyżby ten sam karp"? Ryba stawia niesamowity opór, wchodzi w grążel i stoi, po kilku minutach wychodzi i ponownie holuję, ale karp nie daje za wygraną i ponownie parkuje w grążelach, znowu czekam na jego ruch w końcu wychodzi na czystą wodę i spokojnie holuję go do brzegu.

Gdy znalazł się w podbieraku spojrzałem na niego i wiedziałem że to mój życiowy rekord. Waga wskazywała 20,200 kg. Krótka sesja zdjęciowa i karp bezpiecznie wraca do wody. Moja radość była ogromna, gdyż po dwóch sezonach testowania kulek Karel Nikl, (zapach 3XL) nie zawiodły one moich oczekiwań i przyczyniły się do pobicia mojego rekordu. Osobiście uważam, iż produkty firmy Karel Nikl są godne polecenia. Na tym postanowiłem zakończyć zasiadkę, za dużo emocji jak na jeden dzień.

Komentarze (0)

2022-08-28 18:09 Pan Kontekstowy napisał:

A0b197f9d69bb1e4a051872f50877d44?s=120&d=wavatar&r=pg
Nie ma jeszcze żadnego komentarza

Napisz komentarz

    Galerie

    Filmy

    Reklama

    Reklama

    Facebook

    Reklama