Gdy pisałem artykuł o "Amurach na kryla" nawet przez myśl mi nie przeszło że dostanę od Was zapytania o podpórki których używam i czy są dobre te sygnalizatory z Gardnera?

Zasiadki karpiowe to nic innego jak wyprawy survivalowe w dzikie tereny. Pomijając oczywiście wyjazdy na łowiska komercyjne wyposażone w domki, prąd, gaz i inne dobrodziejstwa zbliżające nas do warunków domowych. W takich surowych warunkach bytowania doskonale sprawdzają się sprzęty survivalowe i alpinistyczne.

Pamiętacie pierwsze maty, które były dostępne na rynku? Były to obszyte zwykłym materiałem gąbki. Po użyciu takiej maty czas schnięcia był strasznie długi, a jesienią po zasiadce schły nawet kilka dni w garażu.

Pamiętacie legendarne krzesełko Foxa?

Przygotowując się do sezonu 2014, postanowiłem wymienić część swojego sprzętu wędkarskiego. Jako, że spora część funduszy poszła na nowe wędziska i kręcioły, to na nowe sygnały nie pozostało zbyt wiele.

Trudno w dzisiejszych czasach nie dostrzec i nie docenić roli elektroniki w obecnym współczesnym wędkarstwie. Zarówno w wędkarstwie karpiowym jak i w innych odmianach wędkarstwa. Nie ma chyba wędkarza który nie korzystałby podczas swoich wypraw wędkarskich z tych dobrodziejstw elektroniki.

Bywając nad wodą często spotykam wędkarzy którzy łowią jeszcze na kołowrotki wręcz można rzec zabytkowe. Kołowrotki które spokojnie mogłyby posłużyć jako eksponaty w muzeum wędkarstwa. Wydaje się być śmieszne i dziwne używanie nad wodą takich „zabytków” bo przecież za parędziesiąt złotych mamy nowy, lśniący super kołowrotek z zapasową szpulą i wieloma łożyskami, który będzie nam służył… no właśnie jak długo? Czy na pewno dorówna żywotnością i bezawaryjnością kołowrotkom sprzed kilkunastu lat?